czwartek, 31 maja 2007

Za półtorej godziny Dzień Dziecka.

Każdy jest czyimś dzieckiem... ja też. Mama do mnie zadzwoniła z życzeniami. A moje córy zarzucają mnie stosem życzeń, co by chciały dostać na Dzień Dziecka... pomyślimy, zobaczymy.

Dziś miało być tak pięknie miałem sobie pospać, zrelaksować się i zająć czymś przyjemnym. A tu z samego rana wizyta kolegi ze zwalonym kompem, a potem drugiego z robotą papierkową i tak dzień zleciał na grzebaniu się w... brudach. Grunt że wszystko dobrze się skończyło.

Brak komentarzy: