czwartek, 31 maja 2007

Za półtorej godziny Dzień Dziecka.

Każdy jest czyimś dzieckiem... ja też. Mama do mnie zadzwoniła z życzeniami. A moje córy zarzucają mnie stosem życzeń, co by chciały dostać na Dzień Dziecka... pomyślimy, zobaczymy.

Dziś miało być tak pięknie miałem sobie pospać, zrelaksować się i zająć czymś przyjemnym. A tu z samego rana wizyta kolegi ze zwalonym kompem, a potem drugiego z robotą papierkową i tak dzień zleciał na grzebaniu się w... brudach. Grunt że wszystko dobrze się skończyło.

Koniec Maja

Do wyjazdu dokładnie miesiąc. Siedzę w domu usiłuję uporządkować wszystko to co do tej pory uzbierałem w swoim krótkim życiu. Człowiek w pewnym momencie uświadamia sobie ile rzeczy nazbierał przez lata, na zasadzie... a może się kiedyś przyda. To "przyda się" przybiera z czasem monstrualne rozmiary, zaczynasz nie mieścić się w pewnych ramach, aż wszystko wybucha. I tu przychodzi z pomocą przeprowadzka , która skłania do refleksji nad tym co "przyda się" a co po prostu trzeba wyrzucić.

...jeździłem dziś poraz pierwszy rowerem, chyba od roku. Po powrocie wszystkie mięśnie dały znać o sobie, ale za to jest satysfakcja i ten ból w mięśniach przynosi pewien rodzaj euforii, a to że czujesz ten ból, to dowód na to że żyjesz... ja w każdym razie żyję.

...praca a w zasadzie jej koniec...Boże, dziękuję. Co za ulga, że nie muszę już chodzić do tej pracy.

...cytat dnia, kolega mowi do dyrektora: ...a ty byś wyżył za taką pensję? Dla mnie bomba